F300 M/S 001: „Biblioteka”

rys. Gabriela Becla
Biblioteka.
Rejestr.
Wysłane.
Odczyt.
Wiadomość wideo do: Per Larsen
<Trzask> Hej Per, <zakłócenia> mam nadzieję, że u Ciebie wszystko jest okej, wiesz… My akurat mamy przerwę, pewnie cię to nie obchodzi, uhm… Pozdrów Kari i w ogóle, nie… Swoje dzieciaki. I wiesz. Mam taką prośbę. Możesz zajrzeć do mnie do warsztatu i… yyyy… puścić to Indze?
Dobra, no to ja zaczynam.
<wzdech>
Droga Ingo,
Od sześćdziesięciu trzech godzin i dwunastu minut tkwimy w dryfie doładowując kolektory energii przed kolejnym przelotem, który zbliżyć ma nas do NGC7635. Może dla Ciebie zabrzmi to absurdalnie, ale im bardziej oddalamy się od domu, tym bardziej tęsknię za Tobą, choć przecież jesteś tak samo nieobecna teraz, jak i wtedy, gdy byliśmy oddaleni od Ziemi ledwie o kilkaset tysięcy kilometrów.
Widzisz sama, ludzki umysł to jest wielka i niepojęta tajemnica. Patrzę teraz… patrzę przez grube warstwy przezroczystego tworzywa. Widzę ciemność. Noc… Kosmos jest ciemny i pusty. Jest strasznie.
Chciałbym jutro obudzić się i stwierdzić, że wcale nie tkwię już w tej dusznej klitce. Jest tu tak gorąco, jak w furgonetce Wujka Einara. Pamiętasz, jak ci opowiadałem, kiedy w dzieciństwie matka wywiozła nas na wakacje do wuja. Lato zazwyczaj było chłodne i przyjemne, słońce nas nie rozpieszczało na północy, ale tamtego lata zrobiło się wyjątkowo upalnie. A ta blaszana puszka… sunęła niespiesznie przez pustkowia w stronę Skaidi. Wiesz, że tamtego lata poczułem, że wiem już, co chcę w życiu robić? Zabawne.
Teraz chyba żałuję. Zamieniłem małą puszkę na większą, a bezwzględne bezdroża naszej okrutnej ojczyzny, na ziejącą pustką przestrzeń kosmosu…
Ciebie to pewnie nudzi. Opowiem ci może jak tu jest.
Strasznie tłoczno. To jakaś głęboka niegodziwość, że w obliczu tego bezkresu na zewnątrz, my tłoczymy się tu jak śrubki w skrzyni. W dodatku wygląda na to, że cholernie do siebie nie pasujemy. U nas jest najgoręcej i najbardziej nerwowo. Zawsze, jak idziemy z resztą chłopaków ze zmiany do mesy, to przeżywamy lekki wstrząs.
Oni tam na górze chyba muszą rzygać od tej grzeczności i politycznej poprawności. U nas nieustannie tylko słyszę jak ten grubo ciosany młody gbur sarka i krytykuje.
Ator, tak mu dali na imię, choć nie jestem pewien, czy na chrzcie. Więc on ma chyba problem ze wszystkimi. Gbur to jakich mało i z twarzy krzyżówka naszej alternatywnie powabnej ciotki Hilde i typowego, przemarzniętego selera.
Musisz przy tym wiedzieć droga Ingo, że w naszej załodze mamy prawdziwy korowód różnorodności. Wyobraź sobie, że są wśród nas genetycznie ulepszeni ludzie, a tu, na dole, razem z nami siedzi sobie taki humanoid. nie powiem, całkiem udany. No i jest kepleranin, właściwie to kelperanka, chociaż nasi pokładowi mądrale, zespół badawczy w sensie, mówią, że właściwie to jest i ona i on. Spodobałaby ci się. Nie, że fizycznie… co ty, ja tam nie sugeruję. Po prostu taka jest. No. In-te-re-su-ją-ca.
Tak, czy inaczej… Ator w kółko tylko zrzędzi, że mokruchy to i mokruchy tamto – i ma tu na myśli właśnie naszą Bastih. Przy czym, droga Ingo, musisz wiedzieć, że Ator nigdy nie spotkał jej osobiście. Mam zatem nieodparte wrażenie, że nie polubiłabyś go. Sama rozumiesz, to dość absurdalne, by nie lubić kogoś, kogo się nie zna. Przypomina mi się, jak nasza kuzynka Olga nieustannie podkreślała, jak bardzo nie lubi klusek z czerniny, a potem okazało się, że wcale ich nigdy nie próbowała.
Ech… Szkoda, że ty nigdy nie spróbujesz klusek z czerniny.
Ator pewnie też by mówił, że ich nie lubi. W ogóle, Ingo, żywią nas tu całkiem przyzwoicie. Dużo glonów, dużo soi, trochę suszonych robaków, jakieś pożywki białkowe na bazie mięsnej matrycy, odwodnione owoce. Trudno powiedzieć coś o ich smaku, bo, jak pewnie już sprawdziłaś, tu, w kosmosie, wszystko smakuje inaczej.
Wiem, Ingo, wiem, co teraz byś powiedziała. Ty też jesteś w kosmosie, bo Ziemia jest w Kosmosie. A ja bym ci na to odpowiedział, że to tylko taki skrót myślowy. Ludzie lubią chodzić na skróty, także w myślach.
Ciekawe, czy kiedyś będziemy chadzać na skróty tymi gwiezdnymi szlakami. Ja i ty. Dobrze, że nikt nie wpadł na to, by na skróty kłaść tu kable. Całe wnętrze naszego statku to kłębowisko węży. Jedne przewodzą prąd, inne mieszaninę tlenowo-azotową, są węże z wodą i węże łącznościowe. Dziesiątki lat ewolucji nauki, a my siedzimy w dusznej, głośnej puszce owinięci kablami. Niesamowity absurd. Mój bezpośredni przełożony, starszy chorąży Wiess, powiedział mi ostatnio, że właściwie to ludzie na Ziemi tylko tak mówią, że marzą o podróżach międzygwiezdnych, ale naprawdę to chcą tylko ponarzekać i jechać na działkę plewić grządki, z tym, że tak, aby nie spotkać sąsiada. Śmieszny jest ten Wiess, myślę, że on akurat by ci się spodobał. Mogłabyś mu zadać dużo pytań.
A ja tymczasem muszę kończyć. Za chwile robię odprawę moim mechanikom. Wydawałoby się, że sam nie mam tu za dużo pracy, ale zgodnie z wytycznymi naszej pani kapitan, po prostu dłubię razem z innymi. Wiesz, tu coś trzeba dokręcić, bo się poluzowało, tam doszlifować, tu przybić… Odezwę się jeszcze przed wyjściem z dryfu, żegnaj, najdroższa.
Koniec transmisji.
Plik przesłano.
Odpowiedź od: Per Larsen
Halo, Ake, jeśli mnie słyszysz, to chcę ci powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze jesteś niewdzięcznym kawałem sukinsyna i bezczelną świnią, Annika wciąż nie może się otrząsnąć… Po drugie wsadź sobie w ten otwór, którym wydalasz, całe to swoje nagranie. Nie będę puszczał filmów jakiejś maszynie stojącej w twojej graciarni.
Wal się na ryj.
Twój niestety brat, Per.
Koniec transmisji.
Plik odebrano.
Odczytano.
Wiadomość do Per Larsen.
Per… Uhm… Proszę… Inga to nie jest… jakaś tam maszyna… Inga ma uczucia. Uszanuj to… obiecałem jej, że się odezwę… To ważne.
Ake.
Plik przesłano.
Plik został usunięty.
Użytkownik Ake Larsen został zablokowany.